footer logo

Wybierasz? Więc walcz.

  • Home
  • Download
  • Premium Version
  • Custom Theme
  • Contact
    • download templates
    • Link 2
    • Link 3
Home Archive for 2015


Nadszedł koniec roku, przyszedł czas na podsumowanie.

Tym razem "troszkę" większe. Osiem miesięcy ciężkiej pracy za mną. Pracy nad zmianą na lepsze swojego życia, zmiany tego co siedzi głęboko w głowie i zatruwa pracę serca, praca nad swoim wyglądem, praca nad tym by w życiu coś osiągnąć... Chcesz wiedzieć co ciekawe słychać u Grubaski? Chcesz wiedzieć co się zmieniło? I co powinno się jeszcze zmienić? Zapraszam ;)

Czy przez ten rok udało mi się zmienić na lepsze swoje życie?
Tak! Czy udało mi się zmienić te myśli, które zatruwają serce? Dzisiaj już wiem, że nigdy nie jesteśmy w stanie 100%  tego osiągnąć, lecz między innymi właśnie po to mamy to życie by próbować wyrzucać z serca to co ono ciągle zbiera z szarego i zniszczonego świata. Oh! Spokojnie, wszystko jest w naszych rękach, tylko my potrafimy pozwolić na to by te szarości zostały zastąpione barwami kolorowych chwil, uczuć i osób! ;) Czy udało mi się zmienić coś w swoim wyglądzie? Nie mi to oceniać, ale pierwszy raz w życiu czuję się kobieco, a to raczej dobry znak. Praca nad tym by coś w życiu osiągnąć? Kulam tę sprawę do przodu ;)

Często spotykam się z tym, że ludzie mówią, iż jestem teraz zupełnie inną osobą. Prawda jest taka, że cały czas jestem tą samą osobą. Zmieniło się tylko tyle, że ta dziewczyna dojrzała, stała się kobietą i schudła jakieś 45kg... Co dzisiaj ciekawego słychać u Grubaski? Czuję się tak jakby ktoś wymienił mi mój mózg. Godziny spędzone na treningach wykształtowały nowe spojrzenie na świat. Dziś wspominając tamtą dziewczynę, blondynkę, która ważyła 115kg, która była stłamszona i zamknięta w sobie przez okropnych ludzi... Ta dzisiejsza brunetka, nadal z nadprogramowymi kilogramami wie, że nigdy nie dopuści do tego by być tam gdzie była na początku tego roku. Zrobi wszystko by pozbyć się tego co jeszcze zostało. Zrozumiała, że prawdziwemu mężczyźnie nie będzie przeszkadzało kilka kilogramów więcej, jeśli prawdziwie i dojrzale się zakocha to zaakceptuje ;) Tylko czy w końcu to ona będzie potrafiła sama siebie zaakceptować i pokochać?...



Obecnie czekam na pozbycie się zapalenia z nerek, ostatnie dni w pracy i ruszam z dietą i siłą na treningi. <3


Wasza studentka nadal żyje!
cały czas walczę o samą siebie... Ludzie wciąż kładą kłody pod nogi, to nic, że upadam. Czołgam się, wstaję i biegnę dalej! Pomału kończę zaliczanie pierwszego semestru na drugim roku, styczeń-luty zostaje na III rok - wydaję się to do ogarnięcia ;)

Praca licencjacka się piszę, egzaminy zaliczają. Czuję, że nad tym wszystkim Ktoś czuwa, bo inaczej sama bym nie dała rady...

W przyszłym tygodniu wracam do ostrych treningów! Brakuje mi tego, może nie do szczęścia, ale brakuje...







Cześć wszystkim!
Grubaska podjęła pewne decyzje w swoim życiu. Stąd to milczenie.

Jak wiecie 2 miesiące temu byłam na ćwiczeniach terenowych - obóz sportowy oraz "objazdówka" po Wielkopolsce. Mnóstwo godzin spędzonych w trasie na rozmyślaniu, nad tym co w moim życiu jest odpowiednie, a co nie. Poza domem spotkałam wspaniałych ludzi z którymi mogłam spędzić miło czas, a przede wszystkim przy których mogłam być sobą, mogłam być tą zwariowaną kobietą, którą jestem w środku. Nie musiałam myśleć o tym czy jest mi dobrze, po prostu było. Lęk i poczucie braku bezpieczeństwa uleciało chociaż na jakiś czas- dziękuję!

Powrót okazał się być totalną miazgą! Dlaczego? Czas rozstania z tym, który miał być przy mnie na zawsze. Podjęcie się kolejnego wyzwania - zaliczanie dwóch lat studiów w jeden rok. Ale na tym nie koniec! Dwa miesiące zupełnie zmieniły mój tok myślenia. Zrozumiałam czego chcę i czego potrzebuję. Przede wszystkim pokochałam mój kierunek studiów i czuję, że się zupełnie w nim spełniam. To jest to co mnie interesuje, to jest to co mnie bardzo kręci, to jest to co chcę robić w przyszłości! Jak już wiecie, jeśli postawię sobie cel to dążę by go zdobyć.  Moje cele i plany na najbliższy czas - mówię tutaj o roku akademickim? Po pierwsze ukończyć studia, obronić się, znaleźć kogoś kto prawdziwie będzie chciał trwać przy mnie, kogoś kto będzie równie zwariowany i "zajarany" tym co spotyka się na Turystyce i Rekreacji ;) oraz dojść do odpowiedniej wagi do końca roku akademickiego - niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Wszystkie te sprawy głównie zależą ode mnie, więc skoro wybrałam to zamierzam walczyć niczym lwica do samego końca!

Trzymajcie za mnie kciuki - przyda się ;)

Małe porównanie... 4lata różnicy, a dokładniej 43kg różnicy - więcej chyba nie trzeba mówić, hm?



Kochani w związku z tym, że studia ode mnie wymagają podwójnego czasu (a doba ma tylko 24h!! :o) na blogu będą pojawiały się rzadko wpisy. Ale to nie znaczy, że kończę moją przygodę z walką!




177 dzień!

Ta cyferka jest kolejnym przełomem w moim życiu, w mojej drodze, w mojej walce o to czego pragnę i o to co tylko ja sama mogę w sobie wypracować, stworzyć i upiększyć.

Wczoraj oficjalnie rozpoczęłam kolejny rok na uczelni - kto by pomyślał, ale naprawdę bardzo stęskniłam się za: zajęciami, nowymi interesującymi informacjami, zaliczeniami, egzaminami i za tym całym "okropnym" stresem, który koniec końców ogromnie mnie zawsze motywuje do lepszego działania. Czas wakacji bardzo mnie zmienił, nie tylko fizycznie (to już jest widoczne gołym okiem!), ale dużo zadziało się też w psychice. Ostatnie posty na tym blogu często właśnie zahaczają o psychikę człowiek. Tak będzie i dzisiaj!



Dzięki temu co osiągnęłam w ostatnim pół roku oraz dzięki osobom, które okazały się tymi najbliższymi memu sercu dzisiaj potrafię określić to czego pragnę oraz to co jestem w stanie osiągnąć. Sama się sobie dziwię, że jestem aż taka silna! Silna, ale nadal pokorna! Przez takie osiągnięcia można szybko wpaść w pychę, ale chyba nie warto psuć swoich dokonań, prawda? Czyli moja czujność w tej kwestii trzyma swoje uszy na baczność! Trzeba do sprawy podchodzić na spokojnie i po ludzku: "Okay! Udało mi się, jestem z siebie dumny, ale życie biegnie dalej i ja wraz z nim."



Skoro rozpoczął się nowy rok akademicki można było podjąć jakieś nowe cele (o jak Wy dobrze o tym wiecie, że uwielbiam tak robić i wychwytywać wszystkie możliwe takie szanse na nowe wyzwania dla samej siebie!). Mam ich kilka:
- do wakacji - (kolejne) 15kg
- w ciągu tygodnia 3 razy trening biegowy i 3 razy trening na rozbudowanie mięśni
-zrobienie dwóch lat studiów w jeden rok
-obrona licencjacka! :)
- (i na sam koniec roku akademickiego) przeprowadzka!

To tyle z moich obecnych marzeń i planów. Mam nadzieję, że za rok o tej porze będę mogła wszystkie z tych punktów z uśmiechem odhaczyć - trzymajcie kciuki!



Dzisiaj pierwszy raz od miesiąca mogłam wrócić do biegania - tego mi brakowało! Zapalenie kręgów, potem zapalenie jelit i na sam koniec przewianie głowy... Aż miesiąc przerwy, więc myślę sobie: "Super, pewnie ledwo co 2km pocisnę, bo kondycja już spadła do minimum." Gdy tylko ruszyłam to już wiedziałam, że się pomyliłam. Kolejna "życiówka", czekałam na nią całe 5 miesięcy i taki prezent dzisiaj dostałam. Nogi mnie tak poniosły, że pierwszy raz 1km przebiegłam poniżej 7 minut (tutaj warto przypomnieć, że podczas pierwszego treningu 1km przebiegłam w 9 minut i 58sekund!), dzisiaj było 6 minut i 52 sekundy, a kolejny kilometr (też jak nigdy wcześniej) w identycznym tempie!

Kamień z serca!

Podczas zmiany swoich starych nawyków życiowych możesz stracić dużo więcej.
Zaczynając swoją przygodę pomimo okropnego balastu jaki musiałam dźwigać, musiałam również dźwigać ogromny smutek, który tak naprawdę ukrywał się pod ciągłym uśmiechem. Mało kto wiedział co dzieje się tam w środku, we mnie. Wszyscy odbierali mnie za spoko wyluzowaną dziewczynę, która lubiła samą siebie i w pełni akceptowała to jak wygląda. dlaczego? Bo tryskała radością pomimo wszystko. Często śmiała się pomimo łez w oczach, a ludzie i tak odbierali ją za szczęśliwą dziewczynę - bystrzak dobrze się krył. Lecz tak było do pewnego momentu...



Przyszedł czas w którym ta dziewczyna zapragnęła stać się prawdziwą kobietą! Mając 50kg nadwagi było ciężko.. Ale za każdym razem podnosiła się i wracała na ścieżkę walki, nawet jak trzeba było wrócić na to samo miejsce z którego ostatnio zaczynała.. Milion diet, częste głodzenie się, bo tak bardzo jej zależało na tym by już nie musieć udawać swojego szczęścia. Rozpędzała się, mijała wszelkie przeciwności (problemy z żołądkiem, jelitami, przepukliną i przesuniętym trzonem kręgosłupa) z którymi ostatecznie się zaprzyjaźniła i zaczęła wszystko układać tak by te swoje mankamenty nie wycofały jej z gry - udało się!

Kiedyś wybrała, a skoro wybierasz to walczysz! Tak bardzo pragnęła osiągnąć swój wymarzony cel. Okazało się, że jej decyzje, pragnienia i możliwości były tak silne, że wielu nie potrafiło tego zrozumieć. Tak też zbliżając się do szczęścia po kolei gubiła tych, którzy swoje ogromne wrażenie jej osiągnięciami niekontrolowanie zmienili w zazdrość. Tak też otyła dziewczyna, która zawsze była radosna i ciągle w około siebie miała mnóstwo ludzi zostawała w coraz mniejszym gronie ludzi.. Tracąc znajomości musiała nauczyć się rozumieć, że Ci najważniejsi są przy niej i jej nigdy nie zostawią, a w szczególności musiała zrozumieć to, iż ludzie odchodzą, bo ona zaczyna być piękną kobietą i właśnie to na pewno nie jest jej wina..

Polubiła swoją nową dietę, pokochała ruch, który stał się dla niej jak narkotyk, bez którego nie potrafi funkcjonować. Schudła 40kg. Zostało jej już tylko 10kg do upragnionego bycia tą kobietą, którą od zawsze pragnęła być. Wiecie czego dzisiaj najbardziej się obawia? Tego, że już nigdy żaden mężczyzna jej nie zechce. Tego, że zawsze zostanie sama, sama ze swoją wywalczoną kobiecością.






Dłuuuuuuuuuuuuuuga przerwa!
Miesiąc bez diety, miesiąc bez regularnych treningów, miesiąc bez bloga - szybko to nadróbmy!


Zajęcia terenowe - obóz sportowy i "objazdówka" po Wielkopolsce. Miesiąc poza domem i niestety nie było czasu by trzymać się regularnych, systematycznych treningów, a już przede wszystkim nie było możliwości utrzymywania diety. Mówią, że czasami dobrze by człowiek odpoczął od ścisłej diety, a mięśnie miały czas na regenerację, więc spokojnie możemy uznać, ze jednak ten czas był owocny ;)

Dzisiaj ruszyłam ze zdwojoną siłą! Jako, że przeszłam zapalenie kręgów przez co trzeba było ratować się sterydami trzeba jeszcze bardziej zwracać uwagę na to co i jak robię.  Pierwszy trening na uda i brzuch - nie myślałam, że można tak tęsknić za wysiłkiem, a nawet tym charakterystycznym bólem, który przypomina o tym, że dałeś z siebie 100% podczas swojego treningu! Do swoich tygodniowych przygód od dzisiaj dorzuciłam treningi z Zumby (2 razy w tygodniu, każdy po 1h), jestem pod ogromnym wrażeniem owych zajęć! Chyba odkryłam w sobie kolejne uzależnienie :D Do tego wszystkiego trzeba jeszcze ustabilizować dietę i tutaj mogę napomknąć, że na dniach wybieram się na konsultację do dietetyka i trenera personalnego. Z czego ogromna radość, bo może moje problemy o których często tutaj wspominałam z perystaltyką jelit w końcu się zakończą.

Dzisiejszy dzień mogę zapisać do tych, które dają ogromnego kopa do jeszcze większego działania!

Przed wyjazdem obiecałam kolejne zdjęcia, więc muszę się z tego wywiązać :P



Jak widać pomimo braku czasu mój organizm ze mną współpracował! ;)


Troszkę człowiek ucichł, ale to nie znaczy, że się poddał.
O nie! Już jestem pewna, że nie jestem stworzona do przegrywania ;)

Pewnie jesteście ciekawi co nowego słychać u grubaski, co?
Więc tak przez ostatni miesiąc każdy kolejny kilogram, który odchodził zmieniał diametralnie stan mojej skóry. Nie przewidziałam tego i zbyt późno zareagowałam. Skóra niestety okazała się nie współpracować ze mną tak jak moje mięśnie.. Pierwsze rozstępy przyniosły ogromne zwątpienie i załamanie. Ale jak to przystało na silną bestię już po kilkunastu dniach zrozumiałam, że przecież nic już z nimi nie zrobię. Są i będą. Więc znowu na spokojnie walczyłam o lepszą siebie. Sierpień (tak jak wcześniej wspominałam) stał się dla mnie większym wyzwaniem, ponieważ musiałam odbyć praktyki. Praktyki miałam w hotelu, a jak to w hotelu ciągle się jest w ruchu i tak też było. Po praktykach próbowałam biegać, robić różne treningi - dałam radę!

Ostatni tydzień okazał się jeszcze cięższy... Pojawił się ból kręgosłupa, piszczeli i łydki... Zwolniłam, by dać im troszkę wytchnienia, ale nie na długo! Dlaczego? W niedzielę wyjeżdżam na obóz sportowy. O rety! Mój pierwszy obóz sportowy! Trzymajcie za mnie kciuki! Z tego powodu do połowy września nie będę miała dostępu do internetu, więc będzie tutaj cichutko...

Na pocieszenie wrzucam Wam kolejne zdjęcia i przy okazji kolejne porównanie brzucha. Co o tym sądzicie? Podoba się? Wam nie musi. Jak dla mnie jest całkiem ok! ;)



Następne porównanie po powrocie! Trzymajcie się Chudzinki! :*
Dzisiaj mnie natchnęło i zebrało na wspomnienia.
Dotarło do mnie jak wiele się zmieniło, jak wiele dała moja dotychczasowa walka. Litry łez i hektolitry wylanego potu i miliony wyrzeczeń, a efekty (jak widać) są piękne już dzisiaj - szczerze mówię, że jestem z siebie dumna! Przyszedł czas, że mogę śmiało mówić, że już wygrałam - o matko!




Wygrałam, pomimo moich rozstępów, które już będą ze mną na zawsze. Je też pokochałam.. Dlaczego? Za każdym razem gdy na nie patrzę przypominają mi jak cholernie ciężką drogę już przeszłam i, że nigdy nie chcę wrócić do tego co było kiedyś.

Ale jedno jest pewne, zdrowe odżywianie, ćwiczenia i treningi biegowe zostają ze mną - pokochałam to! Fakt faktem nie tak jak mojego mężczyznę, ale zawsze :P
Cześć Chudzinki!
Kilka kolejnych dni za nami! Mój 106 dzień dobiega końca - nawet nie zauważyłam kiedy "pękła" ta setka!! A jeśli nie zauważyłam to świetne wieści. Dlaczego? Bo (tak jak chciałam i planowałam) cała ta dieta nie jest dla mnie kolejną życiową torturą - jestem z siebie dumna.

Okay. Biegam już ponad trzy miesiące - ponoć dokładnie po trzech miesiącach organizm przyzwyczaja się do biegania i sam woła o trening,. U mnie to wołanie zaczyna się pojawiać, chociaż nie zawsze. Od dwóch tygodni mam gorszy czas jeśli chodzi o moje biegowe treningi, często kończy się to osłabieniem, mdłościami lub dość silnym bólem głowy, na razie próbuję rozgryźć to co próbuję do mnie "powiedzieć" mój organizm. Rózne strony internetowe oraz różne portale dla biegaczy mówią, że po 3miesiącach biegania człowiek może zacząć się nazywać biegaczem - ooo jaaa! <3 Więc jako świeżo upieczony biegacz chcę dzisiaj Wam opowiedzieć o 10 korzyściach, które płynął z owego sportu :)

1. ZDROWIE - główny, najważniejszy benefit biegania! Jak wiecie mam wysunięty trzon kręgosłupa przez co przestawały mi też pracować jelita. Zła perystaltyka jelit jest strasznie nieprzyjemna. Ciągłe zaparcia, silne bóle brzucha i jelit oraz częste mdłości. Dzięki wysiłkowi nasz metabolizm lepiej funkcjonuje, a jeśli dodamy odpowiednią dietę to wszystko wróci do normalności. Ponad 100 dni treningów i diety błonnikowej i zaburzenia jelit jak ręką odjął! Ale nie tylko to się polepszyło... Zauważyłam znaczną zmianę zachowania mojego kręgosłupa - przestał boleć! Przed moim nowym stylem życia bolał często, nawet i codziennie, przez całe 3miesiące bolał mnie maksymalnie 3 razy!
2. WYTRZYMAŁOŚĆ - pamiętam mój pierwszy trening biegowy, ledwo przebiegnięty 1km. Tak mało, a płuca wypluwałam i myślałam, że utopię się we własnym pocie! Dzisiaj moje treningi utrzymuje na tym samym dystansie 3-4km, oczywiście przebiegam te trasy bez większych problemów (zależy od dnia). Jednak największym sukcesem i obecną moją dystansową "życiówką" jest 6.7km - odnalazłam ten dzień w miesiącu w którym mam najwięcej siły - zbliża się ogromnymi krokami i marzy mi się pierwsze 7, a może 8km!
Pamiętajcie o tym, że nic się samo nie wydarzy - podczas treningów dawajcie z siebie 100%, a na pewno efekty zobaczycie!

3. LEPSZA FIGURA/ LEPSZY WYGLĄD - dieta + aktywność fizyczna = spadek wagi
Chociaż w moim przypadku z tym spadkiem wagi to tak nie do końca prawda! Jak wiecie tłuszcz jest ciężki, ale okazuje się, że mięsień jest od niego cięższy! więc Kochani bądźcie świadomi, że jeśli biegacie (bądź uprawiacie inne sporty) i zdrowo się odżywiacie po to by schudnąć to schudniecie, ale nie na wadze! Lepszą alternatywą w takim przypadku jest miara - polecam :) Jednak pamiętajcie, że nie zgubicie tego całego tłuszczu w tydzień czy miesiąc... Na to potrzeba troszkę więcej czasu. Pamiętajcie, że nie przytyliście w ciągu tygodnia, więc i w ciągu tygodnia nie schudniecie.
W moim przypadku całe ciało przede wszystkim się zmniejszyło, wysmukliło i ujędrniło. Od niedawno mogę też podziwiać moje małe maleństwa - sami zobaczcie!



4. AKCEPTACJA - nie ma co tu dużo gadać na ten temat. Ciało się zmniejsza, pięknieje, więc człowiek sam zaczyna siebie akceptować i zaczyna siebie kochać
5. PEWNOŚĆ SIEBIE - to coś co jest zauważalne (w moim przypadku) "gołym okiem". Oczywiście tuż po naszej kochanej wyżej wymienionej trójce! :P Gdy zaczynasz akceptować samego siebie, ba! Gdy sam sobie zaczynasz się podobać wszystkie bariery zaczynają padać... nawet te najgłębsze. Czujesz się pewnie, bo wiesz, że dobrze wyglądasz i nie masz się czego wstydzić, a te nadprogramowe kilogramy, które zostały jeszcze do zrzucenia stają się mniejszym problemem, bo sam wiesz, że przecież pracujesz nad tym by je "zgubić", więc prędzej czy szybciej i one znikną!

6. KONWERSACJA - skoro pewność siebie wzrasta i wbija się na wysoki szczebel to jednocześnie polepsza się nasza komunikacja z innymi. Kiedyś przerażało mnie podczas jakiejkolwiek konwersacji utrzymywanie kontaktu wzrokowego. dlaczego? Otóż dlatego, bo w swoich oczach byłam kompletnie niekobieca i nieatrakcyjna, więc krępowało mnie to, że ktoś musi mnie taką oglądać. 
7. ŁATWOŚĆ PODEJMOWANIA DECYZJI - tutaj możemy to podpiąć również do pewności siebie, ale jest to dla mnie ogromna zmiana, więc wrzuciłam do naszego TOP10.  Tak jak podczas treningu w jednej sekundzie podejmujesz decyzję o tym by przebiec kolejny kilometr taki i w życiu podejmowanie stało się mniej przerażające. Takim cudem znalazłam pracę, no w sumie dwie!
8. POKORA I CIERPLIWOŚĆ - "Nic tak nie uczy pokory jak sport. Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i czasem, nawet pomimo intensywnego treningu nie realizujemy ustalonego wcześniej celu startowego. Często przyczyną jest pogoda, kontuzja czy po prostu gorszy dzień. Wiele kwestii nie zależy od nas, czasem znajomi ze ścieżek biegowych biegają szybciej, pomimo że trenują mniej. Niektóre rzeczy musimy zaakceptować i nie zniechęcać się do dalszego działania. Tym samym kształtujemy także inną ważną cechę – cierpliwość. Efekty nie przychodzą od razu jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki, czasami musimy trenować miesiącami, by urwać chociaż minutę podczas zawodów. Ten, kto nie ma cierpliwości, nie osiągnie w tym sporcie dużych sukcesów. Mozolny, długi i ciężki trening w każdych warunkach pogodowych, by być szybszym o kilka minut? To może zrealizować tylko osoba cierpliwa i wytrwała." ja piękniej tego nie umiem ująć w całość!

9. SAMOŚWIADOMOŚĆ - Każdy zaczynając swoją przygodę ze sportem, popełnia błędy i porażki. Na podstawie doświadczeń człowiek uczy się, jak lepiej biegać, co trzeba dopracować i z czego powinien zrezygnować. Systematycznie trenując, poznajemy lepiej nasze ciało. Podczas biegania poznajemy samych siebie nie tylko pod względem fizycznym, ważnym aspektem korzyści z biegania jest również lepsza samoświadomość stanu umysłu. Uczymy się odwracać uwagę od bólu i zmęczenia. To wszystko sprawia, że lepiej kontrolujemy siebie i swoje reakcje na wiele sytuacji wykraczających poza sport.

10. RADOŚĆ - Pod względem psychologicznym największą zaletą aktywności fizycznej jest zwiększenie poczucia szczęścia i spełnienia, które uzyskujemy podczas Długotrwałego, intensywnego wysiłku fizycznego co sprawia, że organizm wydziela endorfiny, czyli hormony szczęścia.

Przygodę z bieganiem można podsumować tak:


Pozdrawiam
~Jula ;)



Często pytacie się skąd wziął się mój brzuch!

No tak bieganie, jazda na rowerze, treningi nie poszły w las, ale główne źródło odnajdziecie w kuchni! A dokładniej w tym co jecie i w jakich ilościach! Ponoć "płaski" brzuch w 70% powstaje właśnie podczas zdrowego i rozsądnego odżywiania - co ja myślę na ten temat? Prawda!
Od trzech la zmagam się z moim okropnym brzuchem, więc wiem co mówię! Spotkałam się z twierdzeniem, że systematyczne ćwiczenia, treningi to jest nie lada wyczyn i byle jaki mięczak nie wytrwa do momentu w którym ludzki organizm przyzwyczaja się do wysiłku i sam "woła" (po części prawda), ale szczerze mogę powiedzieć, że regularna aktywność fizyczna jest namiastką tego co czujemy podczas nieustannej diety.

Wystarczy, że wyrzucicie całe śmieciowe jedzenie: fast foody, przekąski i słodycze, a do swojego codziennego jadłospisu wrzucicie zdrowe zamienniki. Ja obecnie mam "fazę" na owoce! Uwielbiam je - i kto by pomyślał, że ja osoba , która od zawsze stroniła od owoców kiedykolwiek to powiem :D

Czy nie przekonuje Was do tego mój dzisiejszy koktajl truskawkowy?!

Uzależniam się! I dobrze :P



~Jula!

Hejkahej!
Dzisiaj przyszedł czas by zrobić nowe zdjęcia brzucha i je porównać - jesteście ciekawi jakie są nowe efekty?
Jak zawsze podczas robienia zdjęć ogarnia mnie totalna panika, bo nie jestem pewna czy dałam z siebie 100% przez cały czas od ostatnich zdjęć. Oczywiście od razu przychodzą myśli, że może nic się nie zmieniło, a nie daj Boże może będzie gorzej niż ostatnio, o nie! Ale i tym razem nie zawiodłam samej siebie! Po zobaczeniu obecnych efektów stwierdzam, że bliżej mi do chudzinki niż do grubasa! ;)


Cześć wszystkim!

Co Wy na to by poruszyć niefajny, niemiły, nieprzyjemny, a często nawet i okropny temat? Pewnie nikt z Chudzinek nie myśli o tym jak czuje się człowiek w grubaskowym świecie, prawda? Fakt, często to, że jest w takim "świecie" jest tylko i wyłącznie jego zasługą, ale nie zawsze. Niektóre grubasy wyglądają tak z innych powodów, np. leki, sterydy... Ale róćmy do sedna dzisiejszego wpisu. Co myśli Grubas? Ba! Co czuje? Dzisiaj mam ochotę Wam o tym napisać.


Owy grubas często czuje się źle. Czuje się źle nie dlatego, że każdy dzień dla niego staje się większym wyzwaniem niż dla Was Chudzinki. Nie przeszkadza mu to, że wszystkie aktywności życia codziennego stają się dla niego wyzwaniem. Nie przeszkadza mu to, bo organizuje sobie tak dzień by dać radę.
Grubasowi nie przeszkadza to, że jego zdrowie jest w gorszym stanie niż chudych.. Nie zastanawia się nad tym. Jest jak jest i tyle. Przecież zawsze mogłoby być gorzej, prawda?
Grubas potrafi nawet wytrzymać te wszystkie okropne spojrzenia, które mówią jedynie tyle "ZABIERZCIE TO TEMU GRUBASOWI!" lub "PATRZCIE TAKI GRUBAS I JESZCZE JE". Grubas musi się z tym mierzyć ZAWSZE  gdy gdziekolwiek wyjdzie (do miasta, restauracji, u znajomych, rodziny) i będzie coś jadł. Często doprowadza to do tego, że otyły człowiek robi wszystko by jeść tylko i wyłącznie w samotności. Da się wytrzymać, jeśli to innym przeszkadza będzie jeść w samotności.
Grubasowi nie przeszkadza to, że nie może ubierać się tak jakby chciał. Tak jak jest modnie, fajnie. Tak jak mu się podoba. Bo po prostu nie robią takich ciuchów w takich rozmiarach bądź to co modne wygląda dobrze tylko na wychudzonym ciele. Ale jako, że nasz Grubasek jest silny przetrwa i to, wybierze ciuchy, które przykrywają to co się da i da się z tym żyć.
Dla Grubasa nawet nie jest najgorsze to, że musi rezygnować ze swoich marzeń. Nie pojadę w góry, nie popływam w morzu, nie ubiorę kiecki, nie będę wyglądać kobieco. Trudno. Z tym też da się żyć.
A wiecie co jest najgorsze w grubaskowym świecie? LUDZIE!
Tak ludzie. Tak jak wcześniej poruszyłam podczas jedzenia ludzie strasznie oceniają w dzisiejszych czasach! A lekko mówiąc człowiek kilogramowo odstający od normy i tego co w głowach kreują media jest nikim. A skoro jest nikim to można mieszać go z błotem! Wyśmiewać. Obgadywać za plecami. Dogadywać. Zwracać uwagę. Przecież on jest nikim. Wygląda źle i jedyne co przychodzi na jego widok to obrzydzenie...



Dzisiaj będąc mniejszą o równe 30kg nadal spotykam się z uwagami, chociaż częściej spotykam się z tym, że ludzie mi zazdroszczą. Zazdroszczą tego, że potrafiłam z tego bycia nikim stać się kimś. Ha! Pudło. Znam swoją wartość i zawsze byłam kimś.


(o to mały dowód)

Kochani pomimo wszystko nie dajcie się! Nie pozwólcie wrzucać siebie do wora pt "nikt". Jeśli ktoś tak grupuje ludzi najwidoczniej nie jest wcale wart tego by poznał Twoją wartość! Trzymaj się tych którzy Ciebie akceptują, wspierają i kochają. To doda Wam sił byście doszli do tego do czego dążycie!
Pamiętajcie o jednym: GRUBAS SCHUDNIE, A CHAM CHAMEM POZOSTANIE!  (gdzieś ostatnio to przeczytałam i od tamtego momentu jest to moim życiowym mottem!) <3



~Jula! :*



Witajcie w grubaskowym świecie! :D 
Dzisiaj przychodzę do Was z pomysłem treningu brzucha. To raczje jest takie 30dniowe wyzwanie, które sama mam zacząć od jutra! Nowy miesiąc, nowe siły, nowe plany, nowe wyzwania! Może dołączycie do mnie? :)
Poniżej znajdziecie ćwiczenia z których składa się każda seria.
Zestaw składa się z ośmiu ćwiczeń. Każda seria to 20 razy każde ćwiczenie.
jako, że wyzwanie jest 30dniowe to dzielimy je na 3 cykle - cobyśmy dali radę! :)
1cykl: 1.-10.07, 2 serie (czyli osiem ćwiczeń - każde po 20razy, razy dwa - dwie serie)
2cykl: 11-20.07, 3 serie (czyli osiem ćwiczeń - każde po 20razy, razy  3)
3cykl: 21-30.07, 4 serie (czyli osiem ćwiczeń - każde po 20razy, razy 4)

*ósme ćwiczenie: tzw deska/plank - 10 razy po 20sekund na 1 serię!
UWAGA! Jako, że zdrowie najważniejsze pamiętajcie o tzw. reście! W ciągu tygodnia niech to będzie przynajmniej jeden dzień zupełnej przerwy od treningu, mięśnie potrzebują czas na odpoczynek i regenerację!




Dzisiaj kobiecy wpis. By nudno nie było! :D

Ale zacznijmy od sedna tego bloga, czyli diety!
Dzisiaj przełomowy dzień. Nowe postanowienie - zobaczymy czy i w tym wytrwam! Przyszedł czas by wyrzucić z diety pieczywo, które jak wiemy jest kaloryczne. Są różne zastępniki tego produktu, ale ja wybrałam wafle ryżowe, które są dostępne w różnej kombinacji dodatków. Dzisiaj kupiłam dwie paczki, jedna z siemię lnianym i wiesiołkiem, a druga z dodatkiem banana ( <3 ) i kokosa! Pierwsze już dzisiaj poszły w ruch i są smaczne :)



No tak, jak wiecie gdy się chudnie trzeba dość często wymieniać swoją garderobę! Próbuję robić to systematycznie, mniej więcej co 3-4 tygodnie. Możecie mi wierzyć lub nie, ale po raz pierwszy w życiu musiałam kupić nowe obuwie, bo większość butów, które nosiłam była za duża! :o Od dawna chciałam mieć trampki typu "slip on" w centki lub zebrę lecz zawsze twierdziłam, że do owych butów potrzeba szczuplejszych nóg! Dzisiaj poszłam na poszukiwania butów odpowiednich do zakupionej niedawno czarnej sukienki - od razu po głowie chodził mi kolor pudrowy, łososiowy. Zatem po długich poszukiwaniach buty znalazłam, ale moją uwagę w sklepie zwróciły wyżej wymieniony "slip on". Chwila zastanowienia i już były kupione! :)




Myślę, że ten uroczy łososiowy będzie idealnie komponował się z czarną długą sukienką! :)

~Jula



Jako, że pogoda nas niestety nie rozpieszcza, a za mną od dawna chodził pomysł by zacząć robić plany swoich treningów na najbliższe dni. Zatem podczas gdy za oknem szaro, buro i kochane ulewy można na chwilę przysiąść i zrobić coś kreatywnego!



Do wykonania tego organizera nie potrzebujesz wielu rzeczy, a przede wszystkim nie potrzebujesz jakiegoś ogromnego talentu plastycznego - każdy da sobie rade ze zrobieniem czegoś takiego :)



Jestem osobą, która uwielbia mieć wszystko wcześniej zaplanowane, więc jak dla mnie jest to całkiem niezłe rozwiązanie. Taki "planner" - przynajmniej dla mnie - jest bardzo motywujący, bo jeśli już sobie coś zaplanowałam, zapisałam to nie ma odwrotu trzeba to zrobić i już!



Przy robieniu takiego planu można na chwilę się zrelaksować i przy tym miło się odprężyć!



W następnym poście rozpiszę Wam ten plan treningowy :)
Subskrybuj: Komentarze ( Atom )

Wybierasz? Więc walcz.

Archiwum bloga

  • ►  2016 (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ▼  2015 (30)
    • ▼  grudnia (2)
      • Wybierasz. Walcz.
      • Może nie do szczęścia.
    • ►  października (2)
      • changes-choices
      • Kamień z serca.
    • ►  września (2)
      • Wywalczona kobiecość.
      • Comeback
    • ►  sierpnia (1)
      • Belly
    • ►  lipca (5)
      • Wygrałam!
      • 10 korzyści biegania
      • Przepis na mniejszy brzuch
      • Chudzinki!
      • Grubaskowe życie!
    • ►  czerwca (7)
      • Belly Training
      • Kobieco
      • Planner 24.06-02.07
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (3)

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

Blog Archive

  • ►  2016 ( 3 )
    • ►  kwietnia ( 1 )
    • ►  marca ( 1 )
    • ►  stycznia ( 1 )
  • ▼  2015 ( 30 )
    • ▼  grudnia ( 2 )
      • Wybierasz. Walcz.
      • Może nie do szczęścia.
    • ►  października ( 2 )
      • changes-choices
      • Kamień z serca.
    • ►  września ( 2 )
      • Wywalczona kobiecość.
      • Comeback
    • ►  sierpnia ( 1 )
      • Belly
    • ►  lipca ( 5 )
      • Wygrałam!
      • 10 korzyści biegania
      • Przepis na mniejszy brzuch
      • Chudzinki!
      • Grubaskowe życie!
    • ►  czerwca ( 7 )
      • Belly Training
      • Kobieco
      • Planner 24.06-02.07
    • ►  maja ( 8 )
    • ►  kwietnia ( 3 )
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Zblogowani

zBLOGowani.pl
Copyright 2014 Wybierasz? Więc walcz..
Designed by OddThemes